W meczu ósmej kolejki GKS Tychy zmierzył się ze Śląskiem Wrocław na wyjeździe. Mimo dobrego początku i wielu szans, tyszanie musieli uznać wyższość gospodarzy, którzy ostatecznie wygrali 2:1.
Dobry początek tyskich piłkarzy
Tyszanie weszli w mecz bardzo dobrze. Już na początku Maksymilian Stangret miał dwie dobre okazje. Za pierwszym razem jego strzał poszybował nad poprzeczką, a za drugim wyczuł go bramkarz rywali. W 12. minucie Julian Keiblinger oddał fenomenalny strzał na bramkę Śląska, jednak sędzia dopatrzył się spalonego i gol nie został uznany.
Dobre interwencje Wechsela i szanse dla gospodarzy
Po tej sytuacji Śląsk zaczął dominować w grze. Największa okazja dla gospodarzy pojawiła się pod koniec pierwszej połowy, kiedy świetną interwencję zaliczył Leon-Oumar Wechsel. Z kolei Jakub Bieroński miał szansę na gola, ale jego strzał nie trafił do celu. Po pierwszej połowie wynik brzmiał 0:0.
Mamy pierwszego gola – Mamin Sanyang trafia w 69. minucie
W 50. minucie tyszanie ponownie ruszyli do ataku. Damian Kądzior uderzył z dystansu, ale bramkarz Śląska, Michał Szromnik, zdołał wybronić strzał. Dopiero w 69. minucie Mamin Sanyang, po sprytnym ograniu defensorów Śląska, wyprowadził GKS Tychy na prowadzenie. Niestety, gospodarze szybko odpowiedzieli, kiedy to Patryk Sokołowski trafił do siatki, a chwilę później Damian Warchoł, po wejściu z ławki, podwyższył prowadzenie na 2:1.
Czerwona kartka Wechsela i finał spotkania
Pod koniec meczu czerwoną kartką ukarany został Leon-Oumar Wechsel, jednak wynik nie uległ już zmianie. Mimo walecznej postawy GKS Tychy, to Śląsk Wrocław cieszył się z triumfu 2:1.
Wnioski po meczu
Mimo porażki GKS Tychy może być zadowolony z gry, szczególnie w pierwszej połowie. Mamin Sanyang i Damian Warchoł zapisali się na liście strzelców, ale to Śląsk Wrocław zgarnął trzy punkty po intensywnym meczu. Tyszanie wracają do domu z jedną bramką na koncie, ale również z doświadczeniem, które z pewnością zaprocentuje w kolejnych spotkaniach.